SAMOTNY REJS
sł. Jolanta Baranowska)
Kiedy nudzisz się
Kiedy miejsca ci brak
Kiedy wokół ciebie
Wszystko jest nie tak
Wtedy pusto tak,
Wtedy dziwnie jest
Wtedy uciec chcesz
W swój samotny rejs
Dokąd to jest rejs
Dokąd droga ta
Kto cię poprowadzi
Gdy zostałeś sam
Wtedy tylko kamień
Wtedy tylko łza
Zagubioną drogę
Znajdziesz w swoich snach
Kiedy dokąd pójść
Nie masz tak jak ja
Kidy wokół ciebie
Głucha pustka gra
Wtedy dziwisz się,
Że przestajesz żyć
Miałeś przecież wszystko
A teraz masz nic
Może to jest noc
Może to jest dzień
Jesteś może ty
A może twój cień
Może jestem ja
Pewnie to jest sen
Jak zbłąkany żagiel
Snujesz się we mgle
PTAKI SMUTKI
(sł. Jolanta Baranowska)
Nie zobaczę cię dziś
Nie pojawisz się tu
Zapominam już smak
Twoich rąk, twoich ust
Właśnie idę odnaleźć
Zagubione gdzieś myśli
Uspokoić swe serce
I ten sen co się przyśnił
Albo przyjdź jeszcze raz
W jedną noc, jeden dzień
Spokój myślom mym daj
I lekarstwo na sen
Musisz przypomnieć mi
Jak smakuje namiętność
Zanim kwiaty pamięci
Zakurzone powiędną
Ty nie przyjdziesz, ja wiem
Nie pojawisz się wcale
Czasem słyszę twój krok
Albo tak mi się zdaje
Nie odejdę już stąd
Będę czekać do skutku
Wtedy w końcu odlecą
Z duszy mej ptaki smutku
Nie odejdę już stąd
Będę czekać do skutku
Wtedy w końcu odlecą
Z duszy mej ptaki smutku
SAHARA BLUES
sł. Bernard Krasuski)
Razu pewnego, gdzieś w środku lata
Jest to poranek, po nocy bez snu
Łeb mnie napieprza, pewnie mam kaca
Więc chce się piwka, w tym parnym dniu
Myślę ja sobie, co by tu zrobić
Bo jeszcze trochę, a szlag trafi mnie
W gardle tysiące iskier chce dobić
Żar wali z nieba, a ja tu schnę
Wstaję… oj ciężko to dziś wychodzi,
Wydaje mi się, że jeszcze śnię
Chociaż łyk wody, co mnie ochłodzi,
Mógłby mi pomóc, w powrocie do sił?
W stronę źródełka szybko podążam,
Myśląc, że woda da życie i mnie
Jednak złotego, browaru Łomża
O którym marzę, tak bardzo ja chcę
Dajcie mi piwa bo oszaleję
Piwo to wszystko co mi się chce
Bez piwa przecież stracę nadzieję
Bo piwo Łomża wyleczy dziś mnie
Niech te laleczki z tej buteleczki
Bawią się ze mną dzisiaj we dwie
Niech schłodzą panny moje pragnienie
Abym od nowa, mógł rozgrzać się
I nagle jasność, jak promień słońca
Który od rana rozgrzewa już mnie
Wypełnia myśli błądzące bez końca
Mówiąc… pracując, uwolnisz się!
I w tym momencie resztki nadziei
Co cały ranek trzymały tak mnie
Podpowiedziały, nic z tego stary
Bez piwa dzisiaj obędziesz się!
Dajcie mi piwa bo oszaleję
Piwo to wszystko co mi się chce
Bez piwa przecież stracę nadzieję
Bo piwo Łomża wyleczy dziś mnie
Niech te laleczki z tej buteleczki
Bawią się ze mną dzisiaj we dwie
Niech schłodzą panny moje pragnienie
Abym od nowa, mógł rozgrzać się
(sł. Jolanta Baranowska)
Wstałam z łóżka lewą nogą,
Chłop popatrzył na mnie źle,
Zaraz cyjankiem go nakarmię,
Już nie będzie wkurzał mnie.
Sąsiad zastawił Fiatem bramę,
Do pracy pewnie spóźnię się,
Opony gwoździem mu załatwię,
Parkować niech nauczy się
W pracy spokojnie, kawka, plotki,
A szef jak zwykle czegoś chce,
Biurkiem urodę mu poprawię,
Wtedy na pewno zmieni się.
Odpocząć chcę, hałas dokoła,
Nie dadzą dziady wyspać się,
Zaraz wysadzę kamienicę,
Nauczę ich szanować mnie.
Mamo nie wrócę do szpitala,
Elektrowstrząsy itp.
okręć mi tylko piątą klepkę,
Bo znów poluzowała się.
Przecież nie jestem niebezpieczna,
Czasami lekko wkurzam się,
Jeśli spróbuję być niegrzeczna,
Jak zwykle w szafie zamknij mnie.
(sł. Dariusz Gałczyk)
Dawno po północy, nawet zegar śpi,
Myśli w głowie płyną, jak zwolniony film,
W okno patrzy księżyc, tylko on chce ze mną być.
Dawno po północy, nawet zegar śpi.
Senne autobusy jadą byle gdzie,
Gdzieś na niebie chmury popłakały się,
Dawno po północy, siedzę sam jak zbity pies.
Senne autobusy jadą byle gdzie.
Dawno po północy, nawet zegar śpi,
Myśli w głowie płyną, jak zwolniony film,
W okno patrzy księżyc, tylko on chce ze mną być.
Dawno po północy, nawet zegar śpi.
Trzy pijane szklanki, w zlewie tłuką się,
Kran nad nimi płacze, jemu też jest źle,
Dawno po północy, ciągle jeszcze nie ma Cię.
Trzy pijane szklanki w zlewie tłuką się.
Dawno po północy, nawet zegar śpi,
Myśli w głowie płyną, jak zwolniony film,
W okno patrzy księżyc, tylko on chce ze mną być.
Dawno po północy, nawet zegar śpi.
Dawno po północy, nawet zegar śpi,
Myśli w głowie płyną, jak zwolniony film,
W okno wisi księżyc, jemu też się nie chce żyć.
Dawno po północy, nawet zegar śpi.
MANIA WOLNOŚCI
(sł. Bernard Krasuski)
Niedziela szósta rano, a nie chce mi się spać
Spoglądam prosto w Słońce, wiruje cały świat
I nagle jak kometa, przez głowę leci myśl
Motocykl na mnie czeka, więc jadę w drogę dziś!
Wybiegam wnet z pokoooju, zakładam skórę, kask
Odpalam setkę koni
Oddechem wciągam czad
Bo tak chcę, tak lubię
Tak kocham żyć
Ten zew i wolność
Daje sił
Wypadam więc z zagrody, odkręcam lekko gaz
Wspomnienie zeszłej drogi, rozpala nawet kask
Od stóp przez całe ciało, ta moc przenika mnie
I czuję jak pode mną, maszyna asfalt tnie
I nagle wkręcam bestię, podrywam nogi dwie
Dostaję wiatru w plecy
Żelazny konik rwie
Bo tak chcę, tak lubię
Tak kocham żyć
Ten zew i wolność
Daje sił
Przede mną długa droga, w nieznane zaprzęg mknie
Nieważne z kim i dokąd, dojadę tam gdzie chcę
Gorący wiatr we włosach, a w oczach pył i kurz
To wszystko co mnie kręci, przeżyłem dzisiaj już
I widzę tuż przed sooobą, podróży mojej kres
Odpuszczam wtedy gazu
Bo piwa mi się chce!
Bo tak chcę, tak lubię
Tak kocham żyć
Ten zew i wolność
Daje sił
MELANŻULE
(sł. Jolanta Baranowska)
Wyciągają melanżule, ukryte rezerwy,
Litr za litrem z meliny,
I zagrychę z konserwy.
Wyciągają z kieszeni,
Grosz za groszem na wino,
By wychylić je duszkiem,
Pod śmietnikiem z dziewczyną.
Laską niezbyt już młodą, Z nadszarpniętą urodą,
Pewnie szczęścia im nie da,
Bo na imię ma … bieda.
Mówią prawda jest naga,
A ty w szmatki odziana,
My cię skrzywdzić nie damy,
Biedo cała w łachmanach.
Jesteś dla nas biedulko,
Przyjaciółką i matką,
Śmietnikową ostoją,
Osiedlową sąsiadką.
Siadaj nasza królowo,
Przy kulawym stoliku,
Ugościmy cię winem,
Ogórkami… w słoiku.
Podzielimy się z tobą,
Tym co dało nam życie,
Każdym naszym pragnieniem,
Śmietnikowym okryciem.
Z nami z głodu nie umrzesz,
Nie zamarzniesz na mrozie,
W osiedlowym śmietniku,
Szczęście odnajdziesz może
Bywasz słodką kokietką,
Czasem żmiją i skałą,
Nieraz ci dolce vita,
Mocno skórę… skopało.
Mówią prawda jest naga,
A ty w szmatki odziana,
My cię skrzywdzić nie damy,
Biedo cała w łachmanach.
Jesteś dla nas biedulko,
Przyjaciółką i matką,
Śmietnikową ostoją,
Osiedlową sąsiadką.
Podzielimy się z tobą,
Tym co dało nam życie,
Każdym naszym pragnieniem,
Śmietnikowym okryciem.
Z nami z głodu nie umrzesz,
Nie zamarzniesz na mrozie,
W osiedlowym śmietniku,
Szczęście odnajdziesz może.